Gdy przez ostatnie dwa dni, wstawałem o szóstej, tak dzisiaj obudzić się o piątej było ciężko. Zresztą, zawsze jest ciężko. Potem nastąpiła drzemka w pociągu i szkoła.
Dziś było nas koło piątki. Pierwsza lekcja, elektro-technika. Nic nie robiliśmy, pan tylko opowiadał. Mój kolega, Tymek, musiał iść do odpowiedzi aby zaliczyć przedmiot i zdać. Pan zadał mu kilka pytań, których uczył się kilka razy, bo na początku nie wiedział co z czym się je. Po zdaniu powiedział, że pojawi się dopiero na ostatniej lekcji, matematyce. Oczywiście dlatego, że też musiał poprawić sprawdziany, po to by zdać. Na innych lekcjach go nie widziałem. Ogólnie, Tymek jest super przyjacielem, tylko zwyczajnie nie radzi sobie w szkole. Następne kilka lekcji minęło nudno i w miarę szybko. Na czwartej godzinie lekcyjnej, wszyscy powiedzieliśmy panią, że nie idziemy na resztę lekcji i wychodzimy. Panie nauczycielki nic do nas nie miały, no bo przecież oceny wystawione, a materiał zrealizowany. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że owy Tymek musiał przyjść na matmę i siedzieć tam sam. Pomiędzy tym wszystkim pogadałem chwilkę z koleżanką ze szkoły, Alą i okazało się, że mam nową czytelniczkę.
Po szkole nie było fajerwerków. Poszedłem na pociąg z Radkiem i pojechałem do Myszkowa. Musiałem się czymś zająć, bo bałem się, że znowu zasnę na mojej stacji, więc pisałem wiersze w pociągu. W drodze do domku, spotkałem mojego byłego wuefistę. Chwilkę pogadaliśmy niczym starzy znajomi. No co jak co, ale z tym nauczycielem w gimnazjum dogadywałem się świetnie. W domu zagrałem na skrzypcach tak, że wszystkich uszy rozbolały. Następnie napisałem na blogu nowy wiersz i pobawiłem się w ustawieniach strony.
Koło osiemnastej, poszedłem po Nati na skatepark, bo przychodzi do mnie na weekend. Będziemy oglądać filmy, seriale i się obżerać. Troszkę się powygłupiamy, a w niedzielę pójdę na strzelnicę do pracy.
Idę oglądać serial. Miłego wieczorku.