Praca w niedzielę z rana? Czemu nie.
Zostawiając Natalię samą śpiącą w domu, pojechałem z tatą na Myszkowską strzelnice aby w pełni cieszyć się zawodami i pracować tam jako obsługa. W sumie nie było wcale tak źle. Za posiedzenie tam trzech godzin dostałem siedemdziesiąt złotych, lecz cały czas zastanawiała mnie jedna rzecz. Niektóre osoby przyszły pięknie ubrane w nowe mundury wojskowe, lecz gdy podeszły do karabinu AK nie wiedziały co z tym zrobić.
Po strzelaniu wróciłem do domu aby udać się uciesze gotowania. Razem z dziewczyną zrobiliśmy pięć kebabów i co najlepsze, zjedliśmy je sami bo mój tata jest weganinem.
Trochę smutne jest to jak szybko dzisiejszy dzień się kończył. Ledwo zjedliśmy i położyliśmy się na łóżku a już trzeba było iść w swoje strony.
Natalka poszła do domu, a ja pojechałem pociągiem do Poraja na lekcje gry na skrzypcach. Wraz z Sylwią, moją nauczycielką, przez godzinę męczyliśmy uszy wszystkich domowników. No przyznam, że dziś poszło mi gorzej bo byłem zmęczony po porannej pracy lecz i tak atmosfera dopisywała. To była tak naprawdę godzina śmiechu i gry.
Po lekcji jak zwykle musiałem poczekać do godziny na pociąg do Myszkowa, gdyż ktoś bardzo mądry utworzył nowy rozkład jazdy.
Jest jedna malutka sprawa, która mnie denerwuje w dzisiejszym dniu. Co się umyję w domku i wyjdę na świeże powietrze, to tam jest tak duszno i gorąco, że od razu jestem cały wypocony.
Jutro idę na basen i nic mnie nie zatrzyma. Chyba że sprawdzian z polskiego.