Wstawałem dziś kilka razy. Dosłownie. Budziłem się po czym zasypiałem ponownie, bo nie chciało mi się jeszcze wyjść z łóżka. Za którymś razem zauważyłem, że tata wyciąga odkurzacz z szafy. Postanowiłem pospać dalej, a przynajmniej poudawać. Po zakończonym odkurzaniu, wreszcie wstałem. Co prawda dalej czułem się zmęczony, ale nie chciałem dłużej leżeć w łóżku, gdyż zaczynała mnie od tego boleć głowa. Poszedłem na dół do kuchni i zjadłem śniadanie. Następnie zabrałem się za to nieszczęsne okurzanie mojego pokoju.
Po tym postanowiłem pograć na skrzypcach. Nauczyłem się nowej piosenki, Wilcza Zamieć. Uwielbiam ją, z resztą nie tylko ja, ale tak że mój kolega Kacper i paru innych. Grałem chyba więcej niż godzinę. Sąsiadów uszy musiały pewnie mocno boleć. Od tego grania moje palce bolą mnie do teraz. Trochę to męczące.
Resztę dnia spędziłem gadając z moim przyjacielem Karolem. Cały czas się śmialiśmy i denerwowaliśmy z gry. Po wieczór dopiero wyszedłem z psem i w tym czasie zadzwoniłem do Natalki, aby zapytać co u niej. Teraz do domku a jutro przygotować się na urodziny mamy Natalii.