I tak już się nie odzywam
Przez okno patrząc
W mgłę gęstą przez pochodnie podpalaną
I tak już wieczność spędzam
Nie ma dzisiaj dnia
I siedzę i patrzę w płonące oczy
Za mną Kurtyna teatr życia
Nie ma dzisiaj nocy
Utknąwszy przy boku śmierci
Prawdy zaznawszy
Obserwować mi jeno dane te hulanki
Gdzie wszyscy wzajemnie sobie stosy… zabawa w podpalanki
I tak już się nie odzywam
Słysząc płacz dzieci krzyk kobiet
Lament ojców i szary szum
Gdy Kurtyna kogoś przykrywa a ja plątam kolejny sznur
… Coraz więcej oddechów na karku czuję…