Zasnąwszy spowity w szarej mgle
Miałem się już nigdy nie obudzić
Miałem nie ujrzeć porannego blasku
Nie poczuć rozbudzającego chłodu
Z mgły smutnej z mgły leniwej
Przed mym okiem
Korytarz się wyłonił
Przed okiem gdyż drugie jakby w kołysance śpiącej
Dotknąwszy jego brak
Stał się bardziej nierealny
Krew koloru rubinów w koronach
Ostała się ino na opuszkach palców jako znak
Z mgły smutnej z mgły leniwej
Drzwi brudne wypatrzyłem
Biały lakier chciałby uciec
Jakby od plam juchy i rdzy na klamce samotnej
W uszach dudnił odgłos kroków
Jakbym nie sam
A z kompanią do grobu ruszył
Z kompanią do drzwi szturmował
Z mgły smutnej z mgły leniwej
…Śladów nie zostało
Lecz dalej sam nic nie wiedziałem
Jeno numery na ścianach w pośpiechu zapisane
32 32 32 32 32 32 32 32 ….
Original content here is published under these license terms: | X | |
License Type: | Read Only | |
License Abstract: | You may read the original content in the context in which it is published (at this web address). No other copying or use is permitted without written agreement from the author. |