Na początku świat był wielki, dziki i piękny,
tętnił życiem, dopóki człek się na nim nie pojawił.
Teraz tylko piękna połowa świata pozostała,
tam ziemia zielenią porośnięta, przyjemna w dotyku
niczym płótno malarza.
Wielkie, strzeliste drzewa potężne stawiają korzenie,
rosną ku słońcu i niebu niczym Ikar.
Ich listki przystrajają gałązki ubiorem
i grają szelestnie na strunach wiatru.
Gdzieś pomiędzy nimi, na poduszce mchu,
wyleguje się piękna dama,
jej ruda sierść mieni się w przebłyskach słońca,
a jej oczy czarne jak węgliki,
oplatają okolicę wzrokiem.
Łania nie martwi się jutrem,
nie wie, że niedługo żelazna bestia
na kołach stojąca może zastąpić jej miejsce.
Nad koronami drzew ptaki pierzaste,
lecą do swych malutkich domków,
gdzie czekają na nie małe i bezbronne istnienia.
Ta połowa Ziemi jeszcze tętni życiem,
lecz aby to ujrzeć trzeba tam być,
poczuć na sercu i skórze.
Czy warto…?
prowadzić ekspansję dróg, nauki i miast,
by ulżyć okrutnej ludzkiej potrzebie postępu?
Drugi wiersz na konkurs poetycki “Jestem człowiekiem”.
Pomysł na temat zaczął mi powoli przychodzić do głowy, gdy jechałem pociągiem ze Skoczowa do Katowic przez lasy. W pewnym momencie zobaczyłem sarenkę wylegującą się na poduszce z mchu wśród drzew. Widok był piękny, tylko krótki bo pociąg nie stał w miejscu.