Nareszcie znalazłem latarnię
Co blask mi podaruje.
Nareszcie w spokoju, piórem porwanym
Na kartce wyrwanej, list ukończę.
Z tęsknoty piszę, co ciebie mi brak.
Kocham budzić się, gdy słońce…
Budzić się przy tobie, gdy świeci najmocniej.
Kocham śnić o tobie, blask księżyca odbitym słońcem.
Za słaby na kowala, to nie mój rozmiar.
Jestem adresatem swego losu.
Więc skoro on do listu upodobniony,
To ty jesteś jego odbiorcą.
W piosenkach podoba mi się refren,
Co kilka razy powtarza melodia.
Za to ciebie ubóstwiam jako zwrotki wszelakie,
Bo codziennie jesteś dla mnie jak nowe wyzwanie.
Dokładnie to co jest tu napisane, wysłałem mojej kochanej dziewczynie w liście. Jest to ciąg dalszy poprzedniego wierszyka “List”. Pomyślałem sobie, że fajną niespodzianką jest dostać coś takiego. W końcu, w dzisiejszych czasach mało kto pisze listy. Z drugiej strony jest to trochę straszne, że to co kiedyś było normalnością, dziś jest jak jakiś wielki prezent, bo wszyscy mamy portale społecznościowe.
Ojej! Dawno nie trafiłam na tak pięknie zrobionego bloga, z taką oryginalną treścią. Będę wpadać częściej 🙂
Dziękuję bardzo za miły komentarz 🙂 To samo mogę opowiedzieć o twoim blogu. Miłego dnia.