Za dnia,
przechadzaliśmy się leniwie,
przez chodniki starego rynku,
obrzuceni wzrokiem innych.
W nocy,
wyskakując oknem,
i biegnąc razem pod gwiazdami,
cieszyliśmy się sobą.
Kąpiąc się w ciemności pory nocnej,
wbiegaliśmy do Wisełki.
Ciesząc się chwilą i swobodą,
weszliśmy na górę ze schodów.
Jaki horyzont jest piękny i tajemniczy,
gdy pozwala na oglądanie krańca świata.
Poszliśmy i na granicę, a tam nowy świat,
cały u naszych stóp.
Gdy dzień się budził, do lasu zeszliśmy
i między entami chowając się,
na ciepłym mchu spędzaliśmy
kochliwie chwile.
Zmęczeni figlami, tedy do lega
powrót planowaliśmy,
przytuleni i połączeni losem,
na wieki.
To jest chyba mój najlepszy wiersz miłosny jaki dotychczas napisałem. Zawiera on moje wspomnienia, które przeżyłem u boku Natalii. Jestem dumny z tego co mi wyszło i nigdy o tym nie zapomnę.